Sobota - pierwszy dzień Pucharu Europy

Sobota, pierwsza odsłona rywalizacji podczas VI Pucharu Europy Taekwon-do w Budapeszcie.

 

Dzień zaczął się bardzo wcześnie, już o godzinie 7.45 byliśmy po śniadaniu i ruszyliśmy na halę gdzie o 9.00 na siedmiu planszach, ponad 600 zawodników miało rozpocząć rywalizację. Zgodnie z programem, pierwszą konkurencją tradycyjnie, były układy indywidualne. W dniu dzisiejszym do południa startowały wszystkie kategorie wiekowe i stopnie.

Następnie rozpoczęły się walki indywidualne. Jedynie grupa seniorów, stopni mistrzowskich rozegrała wszystkie kategorie wagowe. Pozostałe kategorie wiekowe i stopnie zaawansowania będą kończyły rywalizację w drugim dniu zawodów. W miarę możliwości informacje o przebiegu rywalizacji były zamieszczane na naszym portalu. Biorąc po uwagę liczbę plansz i szeroki skład reprezentacji , w relacjach ograniczaliśmy się do zwycięskich pojedynków.

Pojedynki w układach i walkach jak to podczas imprez pucharowych były bardzo zróżnicowane. Lecz im bliżej finałów rywalizacja toczyła się na coraz wyższym poziomie. Ze względu na liczbę startujących dotarcie do strefy medalowej, wymagało dobrego przygotowania zarówno technicznego jak i kondycyjnego. Dodatkowym utrudnieniem była specyficzna atmosfera w hali sportowej, zbliżona warunkami do tropikalnej dżungli. Wysoka temperatura i niska zawartość tlenu, potęgowały uczucie zmęczenia. Szacunek dla tych, którzy przeszli przez kilka rund rywalizacji.

„Napięta” atmosfera i sukcesy naszej reprezentacji nie uszły uwadze członkom ekipy jednej z potęg militarnych świata. Determinacja do zmiany układu sił w Taekwon-do na starym kontynencie, doprowadzała do „niegodziwego” aktu terrorystycznego. Ze względu na dobro śledztwa nie wymienię skąd pochodzili zamachowcy, ani nie ujawnię nazwiska członka zespołu trenerskiego, którego dotknął ten akt międzynarodowej przemocy. Fakty mówią same za siebie. Zamachu dokonano przy użyciu pojemnika napełnionego substancją mrożącą. Efektem ataku jest rana cięta w okolicach łuku brwiowego. Musiały interweniować służby medyczne zawodów. Co prawda są świadkowie, którzy twierdzą, że to po prostu zawodnik do zawodnika rzucał zamrażacz a na linii lotu pojemnika znalazł się jeden z trenerów i stąd ten wypadek. Lecz czy nie lepiej brzmi ta historia przedstawiona w pierwszej wersji.

Na zakończenie dnia przeprowadzono ceremonię dekoracji, choć nie wszyscy dzisiejsi zwycięscy stanęli na podium. Stąd też na zdjęciach załączonych do artykułu zabraknie części naszych medalistów, swoje trofea otrzymają w niedzielę.