Ostrzeżenie
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 707.

Polskie TKD według Łukasza Stawarza

Za nami kolejne mistrzostwa starego kontynentu. Po raz dwudziesty z rzędu nasza reprezentacja wygrała klasyfikację generalną w kategorii seniora i trzynasty raz z rzędu klasyfikację łączną za obie kategorie wiekowe. Dokonania naszej drużyny nie różnią się wiele od wyników uzyskanych półtora roku temu w Szwecji podczas poprzednich mistrzostw Europy. W ilości zdobytych medali swój dorobek poprawiliśmy nawet o 2 medale. W klasyfikacji punktowej też wyglądamy zadowalająco.

Seniorzy:
Miejsce i rok Punkty
Skovde 2010 40
Bratysława 2011 38

Seniorzy i Juniorzy:
Miejsce i rok Punkty
Skovde 2010 73
Bratysława 2011 71

 Jak widać ze statystyk nasze osiągnięcia są bardzo zbliżone licząc rok do roku. Czasy, kiedy w samej tylko kategorii seniora zdobywaliśmy blisko 70 punktów pewnie już bezpowrotnie minęły. Dorobek z Bratysławy jest tym cenniejszy, że o medale w stolicy Słowacji było niezmiernie ciężko. Świadczyć o tym mogą dużo gorsze wyniki krajów, które bardzo często plasowały się tuż za nami w klasyfikacji generalnej jak choćby Niemcy. Dwa lata temu w Benidorm nasi zachodni sąsiedzi wywalczyli 70 punktów, rok temu 49 a w tym spadli o kilka pozycji i zgromadzili zaledwie 33 punkty.

Do tej bardzo pozytywnej oceny należy jeszcze dodać, że naprawdę niewiele brakowało, aby worek medali byłby jeszcze bardziej okazały. Niewiele brakowało, aby nasi zawodnicy tylko w samych walkach wygrali swoje ćwierćfinały i zdobyli kolejne 10 medali, tym samym poprawiając wynik z roku 2006, kiedy to w mistrzostwach Europy startowało o blisko 100 zawodników mniej. Niewiele brakowało, aby po raz kolejny po mistrzostwach diagnoza i wnioski na przyszłość ograniczyły się tylko do prywatnych rozmów.

Sukces w Bratysławie ma również i swoją przysłowiową drugą stronę medalu. Z 36 medali wywalczonych podczas mistrzostw tylko 11 krążków nasi reprezentanci wywalczyli w konkurencji walk indywidualnych i drużynowych. Dwadzieścia pięć medali zdobyliśmy w układach, technikach specjalnych i testach siły. Czy 11 medali z 29 szans na pudło w najbardziej prestiżowej konkurencji to dobry czy słaby wynik. W poprzednich latach wyglądało to następująco:

Miejsce i rok Łącznie: Walki
Benidorm 2009 33 19
Skovde 2010 34 15
Bratysława 2011 36 11

Ilość medali w walkach wywalczone przez poszczególne kraje podczas ME 2011
Ilość medali Złote Srebrne Brązowe Punkty
Słowenia 13 8 2 3 31
Irlandia 13 5 4 4 27
Polska 11 5 4 2 25
Rosja 16 2 5 9 24

W gronie trzydziestu pięciu zawodników kadry narodowej tylko cztery osoby nie były przypisane do konkurencji walk. Gdybyśmy wygrali wspomniane 10 ćwierćfinałów nie byłoby się, nad czym zastanawiać. Niestety na nieszczęście zawodników medale przeszły im koło nosa a co gorsze, że w większości wypadków pomimo bardzo dobrego losowania. Z jedenastu medali w walkach aż sześć przypadło w udziale niezawodnym seniorkom.

Ilość medali Złote Srebrne Brązowe Punkty
Seniorki 6 4 2 0 16
Seniorzy 0 0 0 0 0
Juniorki 2 1 0 1 4
Juniorzy 3 0 2 1 5

Z tabelki widać, że kobieca część kadry w walkach wywalczyła 20 punktów natomiast męska część tylko 5 punktów. Jednak warto pamiętać, że w mistrzostwach wystartowało ostatecznie 485 zawodników i zawodniczek w tym 312 mężczyzn i tylko 173 kobiety.

Dopiero mając przed oczami te wszystkie liczby możemy tak naprawdę ocenić naszą pozycję w jak to określił Trener Dolecki „kiedyś koronnej naszej konkurencji”.

Nasze sukcesy nadal wyglądają całkiem przyzwoicie, ale tak naprawdę tylko dzięki siedmiu seniorką. Poziom w walkach kobiet w ostatnich latach bardzo się wyrównał, niektórzy uważają, że się „spłaszczył”. Wszystkie zawodniczki prezentują całkiem niezłe umiejętności, determinację i niezbędną wiedzę do właściwej organizacji walki. Jednak z drugiej strony na matach nie oglądamy już takich perełek jak Katya Solovey, Julia Cross, Nusa Rajher, Sabina Sehić nawet takich jak Petra Zolnir, Michele Redmond, Hosnya Karim, Korolainen czy Krycia Lopez, które do niedawna regularnie sięgały po medale mistrzostw Świata czy Europy. Patrząc na turniej juniorek jestem święcie przekonany, że taki stan utrzyma się dość krótko. Już za niespełna 6 miesięcy w Mariborze będzie dużo trudniej o medale w walkach seniorek. Dzisiaj seniorki wyglądają niesamowicie mocno, ale przypomnę tylko, że kadra seniorów trzy lata temu we Wrocławiu w walkach zdobyła pięć medali w tym aż cztery złote, a dwa lata temu w Benidorm podobnie jak dzisiaj seniorki wywalczyła 6 medali w tym trzy złote. Dla mnie niepokojącym sygnałem są wyniki, jakie w Bratysławie osiągnęły juniorki.

Nieco lepiej zaprezentowali się w walkach juniorzy, jednak tak naprawdę tylko dwóch spośród ośmiu zaliczyło całkiem udany start tj. Bartek Guz i Mateusz Mróz. Pochwalić też trzeba Tomka Kiezika, który przymusowo startował w wyższej kategorii i był solidnym elementem juniorskiej drużyny. Jednak wspomniana trójka nie będzie w najbliższym czasie zbawieniem dla kadry seniorów, choć był to dla nich ostatni już start w mistrzostwach juniorów.
Dużym problemem w kadrze są niestety sprawy pozasportowe. Nie zauważyłem, aby wszyscy zawodnicy w Bratysławie mieli świadomość, że uczestniczą w czymś wyjątkowym. Reprezentują kraj, nasz związek, nasze środowisko, które wyłożyło kilkadziesiąt tysięcy na ich przygotowania i wyjazd do Bratysławy. W Zakopanem przyjdzie pewnie czas o tym porozmawiać.

Dlaczego w ostatnich startach powolutku tracimy dominującą pozycję w konkurencji walk. Dlaczego seniorzy pierwszy raz w historii naszych startów nie zdobyli medalu w walkach. Przyczyn jest kilka. Bardzo ważne są wnioski przedstawione przez trenera Doleckiego. Dodam tylko jeszcze kilka swoich spostrzeżeń do samego procesu szkolenia zawodników, sędziów i tym samym trenerów. W Europie na turniejach w Holandii, Słowenii, we Włoszech walki najmłodszych adeptów TKD w niczym nie przypominają bitew toczonych przez naszych juniorów młodszych podczas olimpiad, czy juniorów podczas mistrzostw i pucharów. Często prowadzone są z rozbiciem na stopnie szkoleniowe, w systemie przerywanym, czy nawet bez uderzeń rekami na głowę.
Między innymi, dlatego medaliści mistrzostw Świata juniorów z lat 2002 i 2004 Słoweńcy Lutić, Grega, Drapić i Lorber po wielu latach startów w juniorach, seniorach i niezliczonej ilości walk często wcale nie mniejszej niż nasi zawodnicy, w Bratysławie zostali mistrzami Europy Seniorów w startach indywidualnych i drużynowym. Poza Słowenią jest mnóstwo kolejnych przykładów. Kto pamięta dzisiejszych podopiecznych Tomasza Barady z tamtych startów to zgodzi się ze mną, że mieli to szczęście nie urodzić się w Polsce, gdzie drobnym fizycznie, choć dość sprawnym i inteligentnym młodziakom Taekwon-do dawno zostałoby wybite z głowy. Dzielność nie wzrasta wraz z ilością mocnych ciosów przyjętych na głowę tylko wraz ze wzrostem poziomu przygotowania fizycznego, taktyczno-technicznego i ilości stoczonych walk. Wiedzą to nawet trenerzy w boksie, choć niekoniecznie w Polsce.

O tendencjach w szkoleniu pisał też trener kadry narodowej. Ostatnie mistrzostwa pokazały, jak ważne są wysoko punktowane techniki nożne i w dalszym ciągu techniki ręczne, ale przynoszące punkty a niełamiące morale przeciwnika. Techniki na korpus ze szczególnym uwzględnieniem yop w moim odczuciu dalej są mocno promowane, choć zawodnicy dużo więcej uwagi przykładają do obrony czynnej i biernej przed slajdem, a sędziowie przestali na każde dotknięcie ramienia zapisywać punkty. Wyjątkiem pozostają techniki okrężne, które przyjmowane przez zasłony często są zaliczane. To wszystko przyczyniło się do tylu punktów zdobywanych po wysokich kopnięciach. Do tego wszystkiego doszły tablice z wynikami wyświetlanymi na bieżąco. Efekt jest naprawdę bardzo zadawalający. Pojedynki w Bratysławie były bardzo efektowne, prowadzone w bardzo szybkim tempie i wymagające od zawodników odpowiedniego przygotowania wydolnościowego i siłowego, bo trzeba mieć trochę siły do przepychania się slajdem lub odpowiednią szybkość do rekompensowania przewagi fizycznej przeciwnika poprzez dobre poruszanie i szybkie przejścia do wyprzedzeń.

Właśnie tu pojawia się kolejny problem naszych zawodników. Trenują nie regularnie. Jeśli już to najczęściej w salach ograniczając się do środków specjalistycznych realizowanych w większości w strefie przemianach beztlenowych. Są wstanie walczyć bardzo intensywnie, ale tylko przez „prawie” dwie rundy. Słabo wypoczywają w przerwie między rundami, bardzo wolno wypoczywają między intensywnymi walkami. W oczy rzuca się różnica w wyglądzie po stoczonych walkach między Słoweńcami, nawet Irlandczykami a Polakami. Smukłość budowy przedstawicieli niektórych dyscyplin sportu nie jest tylko związana z selekcją, ale w dużym stopniu również z ilością wysiłku realizowanego w równowadze tlenowej. Jak niewielki jest udział w przygotowaniu naszych zawodników na przestrzeni roku wysiłków, które determinują szybkość restytucji powysiłkowej. Ile jest środków w przygotowaniach, które poprawiają możliwości szybkościowo-siłowe. Wiem, że na wszystko brakuje czasu, skoro zawodnicy tylko odwiedzają salę. Jednak jak to możliwe, że wśród trenerów w naszym środowisku możemy znaleźć osoby, które codziennie ćwiczą, biegają, chodzą na siłownie, choć często pracują w dwóch miejscach a na ironie w kadrze narodowej takie osoby to wyjątki. Zamiast wychować elitę, która jest przykładem dla innych i ćwiczy dla siebie, dla swojej zdrowotności, dla swojej kondycji psychofizycznej, dla lepszej prezencji, trzymamy w kadrze i w jej okolicach osoby przychodzące czasami na salę, bo przyzwoitość tego wymaga. Ilu zawodników wykorzystało miesiące wakacyjne na bieganie, na rower, na siłownie, czy na gry zespołowe choćby tylko dla poprawy własnego samopoczucia i zdrowia. Nasuwa się najważniejsze pytanie, w którym momencie próbowaliśmy to zmienić. Trenerzy klubowi udają, że ich podopieczni trenują regularnie, a najważniejsi Trenerzy w Związku udają, że w to wierzą.

Pozostał jeszcze jeden element, który złożył się na wyniki mało nas satysfakcjonujące. Każdego roku jest kilka ciekawych turniejów w Europie. Regularnie można tam spotkać zawodników i trenerów z Irlandii, Słowenii, Holandii itd. Ilu naszych kadrowiczów wystartowało np na ostatnim Brabant Open gdzie można było się zmierzyć na macie na zasadach międzynarodowych, nie krajowych z późniejszymi mistrzami Świata i Europy. Pozostawiam to bez komentarza.

Moje spojrzenie na to co się wydarzyło w Bratysławie jest bardzo surowe, jednak w przeciwieństwie do innych obserwatorów, dla mnie niektóre wyniki Polaków na tych mistrzostwach to po prostu dramat.