Pierwszy sprawdzian - kontrola wagi

Dla kogoś to tylko prosta czynność, a dla wielu to biorąc po uwagę kraj w jakim się znajdujemy to jak „przekroczenie Rubikonu” (Juliusz Cezar). Jak będziesz ważył tyle ile trzeba, walczysz dalej.

 

Tak też było i tym razem, ruszyliśmy o godzinie 8.20 z hotelu. Idąc na wagę  czuło się napięcie w grupie, głodni (zbijający wagę) nerwowi, bo przed nimi perspektywa obfitego włoskiego śniadania.  Najedzeni ( z niedowagą), myśleli o tych kurczakach i połowie krowy co ją „pożarli” w trakcie trwania zgrupowania, i cieszyli się na myśl, że powrócą do pysznego listka sałaty czy różyczki brokułu.

Nawet trenerzy zachowywali się agresywnie, odczułem to na własnej skórze. Mój kolega Grzegorz od wyjścia z hotelu kontestował trasę przemarszu na halę sportową, na której obywała się procedura aplikacji zawodników.  Ja miałem opracowana marszrutę najkrótszą trasą,   posiłkując się  najnowszą  techniką  satelitarną.  Mogę się tylko domyślać, że powodem zachowania mojego kolegi był fakt, że to ja zaanektowałem najszersze łóżko w pokoju 412, który obaj dzielimy od wczoraj.

Żarty, żartami ale nerwy nam puściły po tym jak ostatni nasz reprezentant  przeszedł procedurę  wagi. Potem udaliśmy się do hotelu, gdzie wszyscy  mogli spokojnie delektować się pysznym typowym włoskim śniadaniem.

Teraz czeka nas krótki wypoczynek a potem idziemy na trening o 12.00.

P.S. Procedura ważenia w tempie tak jak w Biedronce, tam nie nadążam z pakowaniem zakupów, tutaj nasza ekipa zakończyła wagę w 1/2 czasu przeznaczonego na  55 osobowa ekipę. Przypominam to AETF czytaj  PZTKD prowadzi biuro zawodów.