Mistrzostwa Europy w Szwecji - 2010r.

Półmetek zgrupowania

Świeci słońce i do razu wszyscy robią się weselsi. Jesteśmy na półmetku zgrupowania. Pięć dni pracy na sali zaczyna być widoczne, bo pojawiają się oznaki zmęczenia u dziewczyn. Systematycznie prowadzona odnowa biologiczna powoduje, że drobne problemy mięśniowe są na bieżąco leczone, jednak intensywna praca powoduje ogólne znużenie. Teraz nastąpi powoli zmniejszenie objętości ćwiczeń, tak by do wyjazdu czyli do środy rano zawodniczki "złapały" trochę świeżości. Trzeba brać pod uwagę zmęczenie podrożą, co prawda lot samolotem będzie trwał około 2 godzin, ale dojazd ze Spały do lotniska a potem podróż ze Sztokholmu do Skovde to razem prawie 6 godzin jazdy autobusem. Wszystkie te elementy mogą mieć wpływ na wynik sportowy, wiec musimy to uwzględnić przy planowaniu pracy którą juniorki i seniorki wykonają do dnia wyjazdu. W załączeniu krótki film obrazujący pracę naszych reprezentantek.

Analiza

Rano, w restauracji hotelowej, spotkaliśmy Mistrza Olimpijskiego z Pekinu Tomasza Majewskiego. Na widok mistrza zastanawialiśmy się skąd takich wielkich facetów biorą. Na to Michał Korzybski odpowiedział, że z okolic Ciechanowa - jak się okazało kończył to samo liceum co bracia Szwejkowscy. Tak więc obracamy się w dobrym towarzystwie. Plan treningowy na sobotę to walki zadaniowe, doskonalenie taktyki. Wieczorem układy indywidualne i drużynowe. Podczas wieczornego treningu postaram się udokumentować (nagrać), oczywiście w bardzo skondensowanej formie, stan przygotowań drużyn w konkurencji układów. Im bliżej do wyjazdu na zawody, tym więcej czasu poświęcamy na analizę składów reprezentacji narodowych, które zgłosiły swój udział w Mistrzostwach Europy. Na listach startowych w przypadku seniorek brakuje trzech nazwisk Julii Cross ze Szkocji, Sabiny Sechic ze Słowenii i Hasny Carim z Niemiec . Odpadły trzy konkurentki jedna z kategorii wagowej do 58,  druga 63 i trzecia z plus 70kg. Dwie z niech były w finałach Mistrzostw Świata 2009. Uważam, że to udany start Sabina nie może zaliczyć do udanych startu w Argentynie, być może to miało wpływ na decyzję o jej udziale w ME. Myślę, że o powodzie ich absencji dowiemy się w Skovde, szkoda bo to bardzo waleczne kobiety, a i ze względów estetycznych obserwacja całej trójki (nie tylko w walce), stanowiła dużą przyjemność szczególnie dla męskiej części uczestników zawodów. Nie oznacza to oczywiście, że będzie w Szwecji łatwo, przypomnę, że nasze dziewczyny wygrywały zarówno ze Szkotka jak i Słowenką i Niemką, a pomimo nieobecności tej trójki wszystkie kategorie wagowe ME 2010 są bardzo dobrze "obsadzone".

Ostatnie szlify

Niedziela powinna być dniem odpoczynku, ale nie u nas. Co prawda dziewczyny, podobnie jak męska reprezentacja, będą miały tylko jeden trening, ale jego zawartość będzie obejmowała zarówno elementy walki jak i układy czy konkurencje techniczne. Wrócę jednak do dnia wczorajszego. Otóż w sobotę odwiedziła nas komisja antydopingowa. Część naszych reprezentantów została wytypowana do badań - czyli napełnili odpowiednie pojemniki, które zostaną poddane analizie w laboratorium w Warszawie. Zbadanych zostało sześciu zawodników i dwie zawodniczki. Przyjazd komisji nie jest czymś nowym, często odwiedzają nas podczas zawodów w kraju, oraz w trakcie zgrupowań. W roku 2009 podczas zimowego zgrupowania dotarli nawet do Stronia Śląskiego. Jak widzieliśmy również inni sportowcy byli proszeni do kontroli, między innymi Mistrz Olimpijski Tomasz Majewski. Jak wcześniej wspominałem niedziela jest dla całej reprezentacji dniem częściowo wypoczynkowym, po południu wielu zawodników znalazło czas na wyjście do Spały, niektórych odwiedziły rodziny. Wieczornego treningu oficjalnie nie ma, ale jak znam życie to na sali spotkają się drużyny i będą szlifować układy. Do wyjazdu na Mistrzostwa Europy pozostały cztery jednostki treningowe, pozostało niewiele czasu na ostatni "szlif" formy przed wyjazdem do Skovde.

Przegrany zakład

Po weekendzie przybyło nam blondynów w męskiej części reprezentacji Taekwon-do. Juniorzy zgodnie z tradycją zafarbowali włosy. Jest to stały element przygotowań do najważniejszych zawodów, w których bierze udział nasza reprezentacja. Stanowi to rytuał przygotowania do walki. Pamiętam historię, która zdarzyła się przed Mistrzostwami Europy w Riccione z 1999 roku, kiedy trenerzy (Grzesiek Ozimek i ja) przegraliśmy pewien zakład z reprezentacja mężczyzn - dla przypomnienia wcześniej pracowaliśmy z Grzegorzem z "brzydszą" częścią kadry. Zakład dotyczył ilości złotych medali w konkurencjach drużynowych jakie łącznie mieli zdobyć juniorzy i seniorzy podczas ME 1999. Obie drużyny startowały w trzech konkurencjach (układy, walki i techniki specjalne). Założyliśmy się, że jeśli będą cztery złote medale (na sześć możliwych), to trenerzy, czyli ja i Grześ, farbujemy włosy na blond. Tym razem nosy trenerskie nas zawiodły, chłopcy zdobyli 6 złotych medali, czyli "maxa". Farbowanie zostało przeprowadzone przed Mistrzostwami Świata w Argentynie (cztery miesiące po przegranym zakładzie). Wyrok wykonali Tomek Pilarz, Grzesiek Jężak i Daniel Pieńkowski. A tak w ogóle to w Argentynie w 1999 też nam nieźle poszło, dla młodszego pokolenia trenujących, z tamtej reprezentacji do Szwecji pojadą Jarek Suska oraz Darek i Tomek Idzikowski. Oni to pamiętają. Były tez czasy kiedy nasze panie "jak jeden mąż" były brunetkami, blondynkami a nawet pamiętam rude włosy całej żeńskiej kadry. Zdarza się, że inne reprezentacje na zawody najwyższej rangi stają się "kolorowi inaczej". Bywa, że są to bardzo ekstrawaganckie połączenia barw. Do wyjazdu pozostało niecałe dwa dni. Myślę, że dopiero na lotnisku zaczniemy czuć napięcie, które towarzyszy najważniejszym imprezom sportowym w jakich bierzemy udział. Tak jak pisałem wcześniej treningi będą miały coraz spokojniejszy przebieg. Ale praca nad formą będzie trwała aż wtorku wieczorem.

Koniec zgrupowania

Ostatni dzień zgrupowania. Jutro 19 zawodniczek i 20 zawodników plus czterech trenerów o godzinie 4.00 wyruszy na podbój szwedzkiego Skovde. Na lotnisku w Warszawie mamy zameldować się do 6.00, na dwie godziny przed odlotem do Sztokholmu. Tam spotkamy się z resztą polskiej delegacji. Lot potrwa około 2 godziny, potem przejazd do Skovde ponad 300 kilometrów. Procedury związane z ME, czyli rejestracja ekip i waga rozpoczną się we czwartek. Od piątku walka o medale. Dzisiejszy poranny trening był już bez sprzętu do walki, dziewczyny doskonaliły elementy ataku i kontrataku kopiąc i uderzając w tarczę. Potem układy drużynowe oraz pozostałe konkurencje techniczne. Na koniec zajęć indywidualne układy. Ukłon i obowiązkowe zdjęcie pamiątkowe na zakończenie obozu. Po południu na sale przyjdą na 30-40 minut drużyny do układów i zawodniczki, które startują w tej konkurencji indywidualnie. Ciekawostka na fotografii uwieczniłem kolejny rytuał kadry mężczyzn związany z realizacją szeroko pojętego procesu wychowawczego.

Podróż i pierwszy dzien w Skovde

Ten dzień rozpoczął się bardzo wcześnie. Dla mnie około 3 nad ranem. Wyjazd ze Spały o 4.10 prawie zgodnie z planem. Na lotnisku byliśmy ponad dwie godziny przed odlotem, czekaliśmy na resztę ekipy, która miała problemy z dojazdem do lotniska. Na niecałą godzinę przed startem zaczęliśmy odprawiać bagaże, a że procedury związane z bezpieczeństwem lotów są bardzo drobiazgowe, to dotarcie do tzw. "gate'k" zabrało nam sporo czasu. Ostatni członkowie ekipy na pokład samolotu wkroczyli dwie minuty po ósmej. Wystartowaliśmy, Pan Kapitan samolotu wygłaszając tradycyjną formułę powitalną zaznaczył, że na pokładzie Embrajera PLL LOT, znajduje się reprezentacja kraju w Taekwon-do i życzył nam sukcesów na zawodach. Lot przebiegał spokojnie. Przed lądowaniem mogliśmy z perspektywy okien samolotu zobaczyć okolice w jakiej leży Sztokholm. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił widok setek wysp, wysepek i zatok na granicy lądu i morza. W głębi lądu widać było zbiorniki wodne różnej wielkość, jeziora prawdopodobnie polodowcowego pochodzenia. Sztokholm przywitał nas piękną słoneczną pogodą, na lotnisku czekał przedstawiciel organizatora - Arto Ala Hajwala, znany zawodnik reprezentacji Szwecji startujący w kategorii do 80 kilogramów. Grzesiek Jężak walczył z nim bardzo często na Viking Cup i podczas międzypaństwowych meczów, które były organizowane kiedyś przez nasz Związek. Autokarem razem z naszym przewodnikiem ruszyliśmy do Skovde. Po czterech godzinach jazdy dotarliśmy do Hotelu Prisma, stałej bazy, w której mieszkamy podczas Viking Cup. Skovde przywitało nasz deszczem. "Wyładunek" z autokaru, szybki rozdział pokoi i biegiem do niezawodnego Turka na kebab, a potem regeneracja sił po podroży. Jutro po śniadaniu zaczyna się waga, potem odprawa trenerów i losowanie.