Zaczęło się, ruszyliśmy na podbój Nowej Zelandii, przejazd ze Spały na lotnisko zabrał nam około 2 godzin, potem oczekiwanie na całość ekipy i… no właśnie. Cała ekipa oprócz naszego kolegi Janusza, który przemieszczał się ulicami Warszawy, w chwili kiedy my odprawiliśmy bagaże i wędrowaliśmy w kierunku tzw. „gatki”. Na trasie do naszego Gates, Prezes odebrał telefon, z prośbą Janusza aby zatrzymał samolot jak zajdzie taka potrzeba. Na szczęście Janek dotarł na miejsce na czas i cała ekipa weszła na pokład samolotu do Londynu. Nie wspomniałem o jeszcze jednym istotnym wydarzeniu, w związku z niedyspozycją Adama Szulca jego miejsce w reprezentacji zajął, Bartłomiej Cybul zawodnik Klubu Green Sport z Lublina. Bartek jest utytułowanym zawodnikiem, zdobywał złote medale w konkurencji walk na Pucharze Świata w Riva del Garda, Pucharze Europy w Lublinie i w Bratysławie. Podczas ostatniego Pucharu Polski w Kłobucku był drugi w kategorii do 70kg. Przedstawiłem nowego zawodnika, wrócę do dalszej części podróży. Lot z Warszawy trwał niespełna 3 godziny i wylądowaliśmy w stolicy Anglii. Lotnisko Heathrow w Londynie to najbardziej ruchliwe lotnisko międzynarodowe na świecie, jest największym portem lotniczym w Europie. Cztery terminale noszące numery 1, 2, 3 i 5 obsługują ponad 180 połączeń do ponad 90 państw. My wylądowaliśmy na terminalu nr 5, podczas przejazdu na terminal nr 3, z którego miał wystartować nasz samolot do Hongkongu, Pan kierowca przywitał nas okrzykiem „Brawo Polska!!!”. To był nasz rodak, który w ramach współpracy międzynarodowej, pokazywał swoim angielskim kolegom kierowcom jak należy prawidłowo prowadzić pojazd mechaniczny zwany autobusem. Dotarliśmy do terminala nr 3, tam spędziliśmy następne cztery godziny, które każdy z członków w ekipy musiał sobie sam zagospodarować. Dzięki, możliwości wpięcia się do zasilania, mnie się udało popracować przy komputerze. Kiedy przyszedł czas odlotu do Hongkongu, blisko 400 osób wypełniło potężne wnętrze Boeinga 747. Jak się okazało linie lotnicze Cathay Pacific dysponują bardzo nowoczesną flotą sprzętowa. Część tej relacji pisałem na wysokości 10.000 metrów, będąc podłączony do zasilania z sieci elektrycznej samolotu. Relacja z wysokości 10 kilometrów nad poziomem morza, fajnie brzmi . W takcie tego lotu zrodził się pomysł by wykorzystać fakt, pobytu w Hongkongu i pojechać do centrum, taka okazja się może już nie zdarzyć. Po 11 godzinach lotu wylądowaliśmy w Hongkongu. Port lotniczy w Hongkongu, posiada jeden z największych terminali pasażerskich świata. Jest głównym węzłem linii lotniczych Cathay Pacific i Dragonair. Wybudowano go niwelując poziom dwóch wysp i usypując platformę na której powstało lotnisko. Posiada dwie 3800-metrowe równoległe drogi startowe pozwalające na równoczesne starty i lądowania. Tak jak postanowiliśmy w samolocie, cała ekipa pojechała do centrum miasta. Jedno spostrzeżenie, na małej powierzchni stłoczono bardzo wysokie budynki. Mieszanina stylu nowoczesnego, niewiele budynków typowych dla Chin. Jedynie neony i tłumy ludzi ze skośnymi oczkami, świadczą o tym , że jesteśmy w Państwie Środka. Zdjęcia z tej wyprawy, autorstwa Janusza Wlizło, są już dostępne w rozwinięciu.